Dziś rano pierwszy raz od trzech dni zobaczyliśmy z MoimWspółpracownikiem™ swoje biuro. Pewnie wielu z was wydawać by się mogło, że biura pozostawione zamknięte na trzy doby po ponownym otwarciu choć po części przypominają stan, w jakim zostały odizolowane od reszty świata? Człowiek uczy sie na błędach. Zaraz po otwarciu drzwi dobiegł mych uszu niepokojący chrzęst sobiegający spod moich stóp. Krótkie spojrzenie w dół upewniło mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak. Szuflada z narzędziami/śrubkami/kołkami/kablami/częściami komputerowymi uległa rozprzestrzenieniu na znaczną część podłogi. Możnaby nawet powiedzieć, że zasymulowała raytracing i śledząc, gdzie śrubki dotarły, a gdzie nie, możnaby dość precyzyjnie wyznaczyć punkt impaktu. Nie miałem jednak szansy nacieszyć się nowoodkrytym znaleziskiem, bo zadzwonił klient z pytaniem, kiedy uaktualnimy jego stronę, umieszczając na niej przekazany nam do zeskanowania plan zagospodarowania budynku. Byłbym mu rychło odpowiedział, gdyby nie fakt, że plan pozostawiony przeze mnie w czwartek na szczycie monitora najwyraźniej samoczynnie opuścił miejsce swego stałego zameldowania. Spośród kół ratunkowych wybrałem telefon do przyjaciela.

  • Tiiiit… tiiiit… tiiiit… … tit tit tit tit

    SynPrezesa™ nie odpowiada. Nie wiem w ogóle, skąd na myśl mogło mi przyjść, że to on odpowiada za zastany krajobraz biura. Być może to lokalna flora w postaci występujących na frontowej ścianie winorośli przedarła się do wnętrza budynku i tak złośliwie wszystko porozrzucała? Stojąc przed tym oto dysonansem poznawczym, przez niektórych nazywanym rozterkami bądź problemem wyboru, zostałem natychmiast postawiony w stan gotowości przez SamegoPrezesa™, który postanowił do mnie zadzwonić.

  • Dzień dobry.
  • Dzień dobry.
  • Jak tam w Warszawie?
  • A dziękuję, obyło się bez specjalnych ekscesów.
  • A w biurze?
  • W tej sprawie gorzej, nie mogę dodzwonić się do SynaPrezesa™, a mam niejasne przeczucie, że to on porozrzucał całą zawartość szuflady po podłodze naszego biura.
  • Aha, dzwoń na numer domowy, komórki może nie odbierać, bo pewnie śpi.
  • Nie będę już mówił, że zginęła mi dokumentacja pozostawiona przez klienta, a dzisiaj jeszcze muszę ją umieścić na stronie internetowej i zwrócić.
  • Wiesz co, posprzątajcie tam. Tak będzie najlepiej. Bo na niego to nie ma co liczyć. O, wiem. Zmienimy zamki.

    Tak oto dowiedziałem się, że jedyna metoda na powstrzymanie kogoś, kto nie pracuje w danej firmie przed wejściem na jej teren to wymiana zamków do biura. Coś w tym jest, bo SynPrezesa™ już wielokrotnie odmawiał zdania swojego kompletu kluczy do serwerowni. Jeśli zamknąć dziecku piaskownicę, to skąd będzie wynosić cudze zabawki? O ile sprzątnięcie zawartości dość sporej szuflady o wymiarach 100x50 cm z podłogi biura jest jeszczew rzeczą wykonalną, to zupełnie nie mam pomysłu, co zrobić z kolekcją rusztowań, rurek, kartonów i reflektorów, które od środy zajmują większą część powierzchni biura mojego BezpośredniegoPrzełożonego™. Do nich to również SynPrezesa™ zdaje się nie przyznawać.

    Parę godzin później nasz firmowy pupil postanowił nawiedzić nasze biuro. Wtoczył się do pokoju, niczym doświadczony fakir zręcznie i lekko stąpając po leżących na ziemi śrubkach i rzucił niedbale swoje stałe “czeeeeeeść” wypowiadane z werwą i entuzjazmem godnymi kulawego ślimaka po nalewce wchodzącego po pionowej ścianie. Bystrym wzrokiem szybko zauważyl, że nie jesteśmy zbyt szczęśliwi z faktu, że rebootował router zamiast sprawdzić, czemu sieć nie działa podczas małej awarii pod naszą nieobecność. Szybko dopadła go też niepokojąca myśl, że nie podoba nam się również nowa koncepcja wystroju wnętrz, a właściwie podłóg. Pomyślał pewnie: “jasny gwint, moje wyśrubowane gusta nie trafiają w ich oczekiwania, trzeba się z tego jakoś wykręcić”. Powiedział więc:

  • No bo tego, router się zawiesił i przyszedłem go rebootować.
  • A czemu dokumenty mojego klienta z mojego biurka nagle znalazły się w szufladce na biurku u kogoś zupełnie innego i w innym pokoju?
  • No bo ciągle spadały z tego monitora.
  • Jak to spadały? Same?
  • No bo przecież był przeciąg.
  • W zamkniętym biurze przeciąg?
  • No bo router się zawiesił i musiałem tu wejść.
  • I otwierać wszystko na oścież żeby wcisnąć power na obudowie?
  • No bo brałem te narzędzia no i ten router…
  • A szuflada też się pewnie zawiesiła, co?!
  • To ja muszę iść, czeeeeśc.