Poniższe zdarzenia miejsce miały w ostatni piątek, pierwszego kwietnia. Dzień piękny i ciepły, godziny popołudniowe, ja po pracy zbierałem się właśnie do wycieczki na dworzec celem wyjazdu do Poznania. Świadom konieczności spędzenia przynajmniej dwóch godzin w pociągu, postanowiłem urozmaicić sobie jakoś podróż. W tym celu udałem się do pobliskiego kiosku z zamiarem kupienia jakiegoś czasopisma na drogę.

- Dzień dobry, czy dostanę Linux+? - zagadnąłem pogodnie kioskarkę
- Nie, nie ma
- A może dostanę Linux Magazine?
- Nie, też nie ma
- A może Chip Special?
- Nie, ale mam Polskie Amatorki
- Wie pani, to są magazyny komputerowe...
- A, to nie, mam Click i Komputer Świat

Stanąłem tam jako głaz, wryty i zmieszany. Nie wyglądało to na dowcip prima-aprilisowy, a zakupu Linux+ dokonywałem tam już wielokrotnie. Całe zajście, dość zabawne, przywróciło moją wiarę w fantazję i kreatywność polskich pracowników. :)