Zastanawiam się właśnie, czy jest realna współpraca pomiędzy dużymi i małymi? Żeby być precyzyjnym, chodzi mi dokładnie o agencje interaktywne.

Kilkuosobowe, małe firmy stanowią większość rynku (tak zwany długi ogon). Najczęściej zatrudniają zaledwie kilka osób i skupiają się na oferowaniu swoich usług klientom niewiele większym od siebie. Ich moc przerobowa i ryzyko zachwiania płynności finansowej nie pozwalają na zaangażowanie się w większe, kilku- czy kilkunastomiesięczne projekty dla dużych zleceniodawców. Z drugiej strony, w tak małym zespole każde stanowisko obsadzane jest ze szczególną ostrożnością — każdy pracownik musi idealnie pasować do mechanizmu i musi się doskonale orientować w co najmniej kilku dziedzinach. Pomijam firmy-krzaki, które utrzymują się z klepania stronek pod FrontPage.

Średnie i duże firmy z kolei dysponują dużymi zespołami. Są w stanie podjąć się bardziej ambitnych i lepiej płatnych zadań. Większe zasoby ludzkie nie gwarantują tak uniwersalnych predyspozycji poszczególnych pracowników, ale z drugiej strony pozwalają na większą dywersyfikację i inwestycje w kierunkach, na które nie stać mniejszych kolegów. Choćby badania użyteczności, czy analiza dostępności serwisów.

Mali nie są w stanie podjąć się wielkich zleceń, często też nie są w stanie dotrzeć do wszystkich klientów. Dużym nie opłaca się przyjmowanie mniejszych zleceń, bo większy zespół musi na siebie zarobić. Mają jednak większe możliwości, których brakuje mniejszym.

Czy jest zatem możliwa współpraca pomiędzy dużymi i małymi? Outsourcing pracowników (tak brakujących zasobów dla mniejszej firmy, jak i wszechstronnego MacGyvera do zadań specjalnych w drugą stronę), wymiana narzędzi (obie firmy muszą siłą rzeczy pracować nad produktami, które często zastosowanie znalazłyby również po drugiej stronie barykady), przekierowywanie klientów, którzy nie mieszczą się w targecie? Zastanawialiście się nad tym?

Technorati Tags: , , ,