Wszyscy w firmie odetchnęli z ulgą po tym, jak SynPrezesa™ poinformował nas o swoich odejściu. Jednakże radość ta okazała się przedwczesna, jako że 7. maja roku pańskiego 2004 o godzinie 19:45 zagrzmiał złowieszczy ton dzwonka mojego telefonu komórkowego. To dzwonił mój BezpośredniPrzełożony™, aby z wyrazami bólu i niekrytych kondolencji przekazać mi wiedzę tajemną. Otóż SamPrezes™ podjął był nową decyzję. Oddelegował mnie wraz z SynemPrezesa™ na dwa tygodnie do pracy nad dużym projektem systemu sprzedaży i obsługi firmy opartego na PHP/MySQL. I runęły niebiosa na moje spracowane skronie, i objawiła mi się wizja niewyspania. A deadline projektu owego był ni dłuższy ni krótszy niż dni czternaście.
BezpośredniPrzełożony™ powiedział mi nadto, że oddelegowano mnie zamiast MojegoWspółpracownika™, bo SynPrezesa™ zaprotestował i powiedział, że z nim nie układa mu się współpraca. Wydaje mi się, że kolega za bardzo mu przeszkadzał swoimi pytaniami o szczegóły, podczas gdy SynPrezesa™ dbał o Public Relations naszej firmy na jednym z wielu kanałów IRC. Po chwili zadzwonił też rzeczony SynPrezesa™, jednak w jego wersji, to SamPrezes™ zadecydował o takim, a nie innym przydziale obowiązków.
Najbardziej rozbawiła mnie jednak sprawa, w jakiej do mnie zadzwonił:
- To ja sobie wezmę sudo na serwerze www, dobra?
- A po co ci sudo?
- No, żebym mógł czytać pliki ze skryptami…
Morał: jak wiadomo, skrypty PHP da się pisać tylko z konta roota. Ciekawe tylko, po co ja ten plan zadań z godzinową dokładnością pisałem? :)