Dzisiaj rano okazało się, że do firmy nie dochodzą maile na adresy z jednej z naszych domen. Sprawdziłem w RIPE i niespodzianka, domena wskazuje na stary adres serwera DNS, którego już dawno nie ma. To samo tyczy się secondary. Przy okazji dodam, że firma ma tylko około 11 zarejestrowanych domen.
Puściłem więc zlecenie do naszego pośrednika, u którego domena została wykupiona. W odpowiedzi dowiedziałem się, że ktoś inny składa sprzeczne dyspozycje. Oczywiście, SynPrezesa™. Razem z BezpośrednimPrzełożonym™ wysłaliśmy prośbę o listę aktywnych domen, za które płacimy. Miało być 11, okazało się, że jest około 30. SynPrezesa™ umiejętnie poupychał je na fakturze do różnych pozycji, tym samym ukrywając je przed czujnym okiem zarządu.
Po chwili jednak odezwał się do mnie znajomy z informacją, że moja domena nie działa. Okazało się, że SynPrezesa™ z zawiści za pokrzyżowanie mu planów skasował moją prywatną domenę, której dyspozytorem była również firma. Obecnie toczę walkę o jej ponowne uruchomienie i wpisanie mnie jako jedynego dyspozytora.
Morał: morał jest bardzo prosty, nawet jeśli coś nie działa, to nie dotykaj, bo interes firmy nigdy nie idzie w parze z twoim prywatnym. Ja naprawiając domenę firmową straciłem swoją prywatną. Opłaconą do grudnia.