Leżeli razem, z wzrokiem wbitym w przestrzeń. Bezgranicznie szczęśliwi, co chwila spoglądali tylko na siebie nawzejem, by upewnić się że to nie sen. Nie mówili nic, nie musieli. On przesunął powoli palcami po jej policzku, Ona odpowiedziała mu ciepłym uśmiechem i delikatnie pokręciła głową, jakby z niedowierzaniem. Po chwili znów zamarli w błogim bezruchu, ostrożnie kosztując każdej przemijającej chwili, Jakby każda z nich miała być ich ostatnią. Był mroźny poranek, słońce zdążyło podnieść się już na tyle wysoko, by mieniącymi się smugami oplatać ściany pokoju, jednak jego promienie nie niosły ze sobą jeszcze ciepła. Nie czuli chłodu, mieli siebie, ich ciała nie zdążyły jeszcze ochłonąć.
Wtedy ciszę przerwał cichutki szum. On znał ten odgłos, ze spokojem zaczął rozglądać się po pokoju. To alarm wibracyjny wyciszonego telefonu komórkowego. Telefon leżał na drewnianej szafce nocnej u wezgłowia łóżka. Musiał go tam zostawić minionego wieczora, przeleżał tam w bezruchu kilkanaście godzin, jednak teraz lekko podrygiwał z charakterystycznym odgłosem wibracji. Kto mógł dzwonić o tak wczesnej porze? Sięgnął ręką po telefon i uniósł go do twarzy, chcąc upewnić się w swoich podejrzeniach. Ona uśmiechnęła się tylko lekko i wzięła aparat z jego ręki. Podniosła go do ucha i przekornie rzekła:
- Halo? Przeszkadzasz nam.
- E, dlaczego?
- Bo mamy lepsze rzeczy do roboty.
- A dasz mi Patryka?
- Przykro mi, ale wygląda na to, że Patryk nie będzie dzisiaj na angielskim.
- A dlaczego?
- Bo ma ciekawsze zajęcia.
- Jakie?
- Zastanów się, co kobieta i facet mogą robić o tej porze w łóżku?
- Eee... spać?! - odparł SynPrezesa™ z radością dziecka, które w końcu rozwiązało zagadkę.