Jako, że od ponad roku nie mam przyjemności współpracować z SynemPrezesa™ (a to za sprawą zakończenia współpracy z SamymPrezesem™ z końcem wakacji ubiegłego roku), nowe notki pojawiają się raczej sporadycznie. Nie lękajcie się jednak, albowiem nie dość, że z bohaterem wszech czasów znajdujemy się na jednej uczelni, to jest także starostą mojej grupy (zwanym popularnie sołtysem).

Kiedy myśleliśmy już, że frekwencja na poziomie 40% jest dostatecznym osiągnięciem dla człowieka, który wszak jest SynemPrezesa™, z początkiem tego semestru udało mu się zadziwić nas ponownie.

Podczas, gdy gro studentów zwykło w dziekanacie składać wszelakie prośby i wnioski niemalże błagalne, nasz nieustraszony Tytan nauki posłużył się elementem zaskoczenia. Złożył tedy - miast prośby - oświadczenie. Oświadczenie w charakterze zawiadomienia, że w związku z poszerzeniem swej rodziny (a chodzi mi o przyjęcie ślubu, a nie wchłonięcie wiadra pączków), zmienił on wiarę. Zdaje się, że na Adwentystów nawet. Wyznanie nie jest tu rzeczą najważniejszą, grunt, że odnalazł kruczek jakiś, który ma stanowić o niemożności nauki w soboty z przyczyn religijnych. Oświadczenie jego tymi właśnie słowy się kończyło.

I nie byłoby w tym nic dziwnego i sprawa nadzwyczajną by się nie wydała, gdyby tylko zapomnieć, że obaj jesteśmy na studiach zaocznych.

Morał: I powiedział Patrys - a szkołę sobie na weekend znajdziecie. I będziecie dumni z uczelni, jako że w perspektywie dyplom inżyniera ona wam po siedmiu semestrach oferuje. A po siedmiu dobrych tygodniach nastąpi siedem tygodni zwiątpienia i odnajdziecie tedy metody, by na zajęcia nie uczęszczać. A najgorliwsi pośród was będą zaciekli w sposobów owych odnajdywaniu i będzie wśród nich jeden przodownik, a sołtysem obrany zostanie, co to nigdy na zajęciach się nie pojawi. I zapłacze on po latach, gdy okaże się, że za cenę siedmiu semestrów bez nauki, mógł on dyplom w tydzień jeden kupić. A zapłaczą również i imigranci zza wschodniej granicy, jako że czternaście tysięcy przejdzie im koło nosa.