W dzisiejszym odcinku Surfuj z Patrysem
przygotujemy specjalny posiłek, potrawę rzadko spotykaną, choć tradycja przyrządzania jej nie umarła przez lata i kultywowana jest do dzisiaj.
Niezbędne składniki to:
- 1 grafik,
- 1 koder,
- 1 opiekun projektu,
- 1 klient,
- 1 zlecenie
Pierwszą czynnością jest zlecenie przez opiekuna grafikowi wykonanie projektu graficznego. Marka grafika nie gra roli, z braku wirtuoza pędzla na miarę Kossaka, można użyć powszechnie dostępnego studenta. Grafika należy dusić powoli przez dwa tygodnie, aż projekt nabierze pożadanej miękkości i klient zgodzi się go zaakceptować.
Po akceptacji projektu, opiekun przekazuje efekt pracy grafika koderowi z nakazem wiernego odwzorowania szablonu w języku HTML. Silny nacisk musi tutaj zostać położony na wierność, prace powinny skoncentrować się na tym, żeby zrzut ekranu wykonany w dowolnej przeglądarce co do piksela pasował do projektu, który klient zaakceptował. Kodera, który to usłyszy, opiekamy, aż zacznie skwierczeć i w końcu wydusi z siebie szablony gotowe do podłączenia pod CMS.
Następnie pozwalamy opiekunowi projektu dokładnie zweryfikować zgodność realizacji z plikami Photoshopa, dostarczonymi przez grafika. Poprawiamy miejsca, w których poszczególne boksy są wyższe o piksel i czekamy na moment, kiedy opiekun odkryje, że kliknięcie na dowolny odnośnik bądź przycisk powoduje pojawienie się bliżej niezidentyfikowanej ramki (dla uproszczenia będziemy ją dalej nazywać focus ring
, choć jej geneza jest nieznana i wskazuje na wewnętrzny błąd w każdej z przeglądarek).
Po krótkim okresie paniki, która następnie przeradza się w ślepą furię, odczekujemy, aż potrawa nieco ostygnie i pozwalamy opiekunowi projektu zlecenie pilnego skorygowania tak poważnej usterki. Podpowiadamy mu także, że szybkie przejrzenie Google zwróciło idealne rozwiązanie — do każdego elementu na stronie wystarczy dokleić onfocus="blur();"
.
Do smaku można koderowi przysolić, bądź zagrozić wypieprzeniem. Po wdrożeniu, podawać na ciepło, nie odgrzewać.