Głośno jest od dłuższego czasu (a dokładniej, odkąd O'Reilly zorganizował sławną konferencję Web 2.0) o social software, czy — jak kto woli — oprogramowaniu zorientowanym na kształtowanie i rozwijanie społeczności. Jak to działa, każdy widzi, nowość żadna, bo i bez konferencji istniały takie miejsca w Sieci. Choćby niesławne MySpace.com.

Co by się jednak stało, gdyby zupełnie odwrócić model i z rozwoju socjalnego oprogramowania zrobić socjalny rozwój tegoż? Nie chodzi mi o wzorce Open Source ani o Free Software Foundation. Raczej o całkiem realne community, czyli o komunę mieszkaniową. Skąd tak dziwne pomysły?

sit0 mieszka akurat w jednym z takich mieszkań — piątka ludzi, którzy nie są ze sobą w żaden sposób spokrewnieni tworzy coś na kształt rodziny, jednak budowanej na zasadzie równości (twoje parówki równe są mojemu serowi, który zjadłeś wczoraj bez pytania) i bez wyraźnej hierarchii (sama sobie sprzątaj, ja idę spać). Mogłoby się wydawać, że w takim środowisku nie da się niczego zorganizować i aż prosi się o chaos i nadciągającą powszechną zagładę, jednak działa to nad wyraz dobrze. Ba, powiedziałbym, że spędzanie tam czasu sprawia mi niekłamaną radość (głównie ze względu na śliczną polonistkę, której trafiło się być moją imienniczką, hehe), pomimo faktu, że spać muszę w kuchni.

Czy dałoby się więc zbudować podobną komunę, jednak tworzoną w większości przez informatyków? Nie mówimy tu o stereotypach, więc wizję śmierci z głodu lub z braku ubrań możemy śmiało odrzucić. Sprawdziliśmy też wielokrotnie z nbw (z którym staramy się zbudować coś podobnego w naszym skromnym, dwuosobowym mieszkaniu o powierzchni 72 metrów kwadratowych) i z sit0, że rozwój aplikacji w pojedynkę daje znacznie mniej motywacji i radości niż praca w dwie lub więcej osób.

Marzy mi się domowy hackfest. Radość tworzenia, jak za dawnych czasów, kiedy to w szkole podstawowej stawialiśmy pierwsze kroki w kierunku budowania bardziej ambitnych gier komputerowych. Inna sprawa jest taka, że wspólne programowanie prowadzi do wielu skutków ubocznych, na przykład do marnowania czasu na głupoty, które w momencie pisania rozbawiają nas do łez.

Technorati Tags: , , , ,