Dosłownie przed paroma minutami skończyłem grać w Made Mana. Świetna gra. Nie przytłacza najnowszymi efektami, nie ma specjalnie skomplikowanej fabuły, ale…
Jeśli podobali ci się Reservoir Dogs, ta gra jest właśnie dla ciebie. Typowy shooter, w konsolowych klimatach, na pececie. Rewelacyjna grywalność, wartka akcja, świetna muzyka, klimat lat 60-80 i do tego, na okrasę, masa zwłok.
Prostolinijna historyjka o weteranie z Wietnamu, który pracuje jako dostawca półlegalnego towaru. Kiedy traci ciężarówkę pełną papierosów z przemytu, próbuje ją odzyskać i trafia w sam środek wojny gangów. Następnie, już jako długie ramię rodziny mafijnej, zajmuje się rozwiązywaniem problemów.
Co ciekawe, zastosowana została inwersja czasowa niemal rodem z Pulp Fiction. Podobnie, jak w serii Hitman, akcję śledzimy w postaci opowieści głównego bohatera. Na zmianę przeplatają się wątki z Wietnamu, późnych lat sześćdziesiątych i czasów współczesnych opowieści.
No cóż, skoro Made Man się skończył, czas na kolejną pozycję — F.E.A.R.: Extraction Point.
Żałuję tylko, że do teraz nie udało mi się zagrać w pełną wersję gry, dla której tworzyłem stronę internetową: Call of Juarez.