Nie interesuje mnie, czy bazujecie na jądrze Solarisa, Linuksa, czy może BSD. Jeśli chcecie naprawić jakiś pakiet — bo się nie buduje — droga wolna — lokalne patche są często potrzebne.

Jeżeli zaś chcecie rozbudować program, czy ogólniej zmienić jego działanie, to róbcie to upstream. Gdyby każdy obywatel forknął każdy używany projekt i gdyby nawet wasze dzieci — i nie mówcie mi, że nie macie, bo zawsze możecie mieć (sprawdzić, czy nie ksiądz) — to byśmy żyli w takim burdelu, że wolałbym używać Windowsa.

Winni nie muszą się zgłaszać, bo pewnie nie czytają tego bloga. Podejrzewam też, że nie znają polskiego — tak, jak ja pospołu z autorami nie znam łatek nakładanych lokalnie. Przodują w tym panowie z Ubuntu, trzon peletonu stanowią zaś Novell, Sun i RedHat. Każdy z dużych ma generalnie w dupie, że autor pakietu nigdy nie dowie się ani o błędach, które załatali zainteresowani, ani o oczekiwaniach użytkowników.

Długofalowy efekt jest taki, że w Ubuntu wszystko działa inaczej, niektóre aplikacje mają problemy, które Novell u siebie poprawił trzy lata temu, a użytkownik nie ma się komu poskarżyć, bo przecież autor programu za cudze łaty spowiadał się nie będzie, autor zaś łatek od dwóch lat pracuje pewnie dla innej korporacji. Nie uwierzycie pewnie, ile radości sprawia szukanie łat w repozytoriach innych dystrybucji, kiedy bugzilla danego projektu świeci pustkami.

Postscript: Byliśmy dzisiaj w kinie na trzeciej części Resident Evil. Streszczenie filmu:

  1. Cela
  2. Cube 2
  3. Mad Max
  4. Szklana Pułapka
  5. www.Strach
  6. Mad Max
  7. Ptaki
  8. X-Men
  9. Mission: Impossible
  10. Gwiezdne Wojny
  11. Mad Max
  12. Pitch Black
  13. Liga Niezwykłych Dżentelmenów
  14. Star Trek
  15. X-Men
  16. Cube 2
  17. Matrix

Warto obejrzeć, poważnie. Brakowało mi tylko Generała Daimosa.