W nawiązaniu do notki CoSTy i ja podzielę się listą gier, które uważam za szczególnie warte uwagi.

Heavenly Sword
Moim skromnym zdaniem najlepszy single player na PS3. Niby slasher w stylu God of War, ale wykonanie i rozmach iście filmowe. Grafika śliczna, a przerywniki filmowe wykonane są perfekcyjnie.
Metal Gear Solid 4
Tradycyjnie, jak to w Metal Gearach - gramy po to, żeby zobaczyć kolejne filmy w reżyserii Kojimy. Rozgrywka bardzo zyskała na przeniesieniu na nowy sprzęt, a łączny czas przerywników liczymy już w godzinach. Jeśli podobał ci się pierwszy Splinter Cell, to pozycja obowiązkowa, niezależnie od tego, czy jesteś fanem serii.
Mirror's Edge
Kolory w grach! W końcu ktoś przypomniał sobie, że grafika nie kończy się na rozmyciu i palecie z pierwszego Quake'a. Ta gra jest najzwyczajniej w świecie śliczna. Do tego dynamiczna rozgrywka, która nie jest shooterem, choć całość obserwujemy z perspektywy bohaterki. Jedyny zarzut to marna animacja przerywników, które wyglądają jak niskobudżetowa produkcja we Flashu.
LittleBigPlanet
Tu chyba nie muszę nic pisać? Detale, z jakimi wykonano poszczególne obiekty przyprawiają o szczękopad, a w przypadku posiadania kilku padów gra staje się przebojem imprezowym.
Buzz!
Tutaj miałem spore wątpliwości przed zakupem. Brzydko pachniało mi familijnymi hitami na miarę śpiewaj z Dodą, ale ostatecznie przekonał mnie kumpel, który któregoś dnia odwiedził nas z własnym egzemplarzem. Za rekomendację niech wystarczy fakt, że tydzień później dokonałem zakupu. Jeśli regularnie odwiedzają cię znajomi, którzy nawet po pijaku nie kwalifikują się na karaoke, powinieneś właśnie stać w kolejce do kasy.
Call of Duty 4
Najlepsza rozgrywka sieciowa tej generacji konsol. Nawet najbardziej oporni, którzy twierdzili, że takie gry to tylko na myszkę, chwytali pada w dłoń i nie chcieli się z nim rozstać. Niestety, ostatnio zastąpił ją hicior, w którym jako dziadek Tuska walczymy z hordami nieumarłych.

Oczywiście, dobrych gier jest więcej, chciałem jednak ostrzec wszystkich przed grami typu Grand Theft Auto 4, Mercenaries 2 i Far Cry 2. O ile przy San Andreas bawiłem się świetnie, to czwarta część serii jest zdecydowanie najgorsza. Dokładne przeciwieństwo Mirror's Edge — ciemno, brzydko i nudno. Każda z tych trzech gier eksploatuje motyw piaskownicy w zupełnie nieudany sposób. Efekt jest taki, że do każdej piętnastominutowej misji jedziemy pół godziny, a wszystko jest tak powtarzalne i chaotycznie ze sobą powiązane, że kiedy wkładamy tę samą płytę drugiego dnia, trudno przypomnieć sobie choćby strzępy fabuły i jakikolwiek cel gry.

Cóż, wydaje się, że ten ostatni w obecnej generacji zastąpiły osiągnięcia i trofea.