O ile dotychczas miałem o wspomnianej wyżej firmie całkiem dobre zdanie, to ostatnio zmieniło się diametralnie.
Jeden z naszych klientów hostuje tam serwis wykonany przez nas czas temu jakiś. Serwis z przyczyn nieznanych przestał nagle działać. Poprosiliśmy o dostęp do konta. W międzyczasie serwis nagle zaczął działać prawidłowo. Następnie zmarł ponownie.
Po otrzymaniu dostępu do bazy danych, zalogowałem się do interfejsu phpMyAdmin 2.7.0 (nie sprawdzam nawet, czy jest ekspoitowalny) i moim oczom ukazał się… MySQL 3.23.58. Tak, niemalże najnowsza wersja, ukazała się bowiem we wrześniu 2003. Wklejam przeto zapytanie wysyłane przez serwis, licząc na błąd składni, bo wykluczyć błędu po naszej stronie się nie da. Kolejna niespodzianka:
#1030 - Otrzymano błąd 28 z obsługi tabeli
Wewnętrzny błąd serwera baz danych. Przyczyn błędu 28 może być masa, od uszkodzenia systemu plików, przez ograniczenie daemona quotą, przez fizyczne uszkodzenie nagłówka pliku z tabelą, aż po wyczerpanie miejsca na dysku.
Wysłaliśmy tedy informację do klienta, że interwencja z naszej strony jest nieuzasadniona i dalsze angażowanie nas w rozwiązywanie problemu nie odbędzie się darmowo, a najlepszym sposobem będzie kontakt z administracją serwera hostującego serwis.
Klient, widać niezadowolony z reakcji obsługi technicznej NetArtu, zgłosił nam po kilku dniach chęć przeniesienia hostingu na nasze serwery. Przygotowaliśmy wszystko z naszej strony, pozostało przetransferowanie domeny.
Dotychczasowy host do problemu ustosunkował się następująco: nie ma podstaw do przeniesienia domeny, gdyż problem z serwisem wskazuje na celowy wandalizm z naszej strony, co miałoby podważyć wiarygodność firmy aktualnie świadczącej usługi i zmusić klienta do zmiany operatora.
Tak, drodzy panowie z NetArtu, celowo włamaliśmy się na wasz serwer i zatkaliśmy go do granic możliwości, następnie zatarliśmy po sobie ślady, a to wszystko z tak ogromną precyzją, że naszą ofiarą padł dokładnie jeden serwis. Gratuluję poczucia humoru.