Pewni spamerzy wysłali mi właśnie taki potworek:

Szanowni Panstwo !

Biuro Tlumaczen MEGALING oferujace niedrogie tlumaczenia zwraca sie do Panstwa firmy z prosba o wyrazenie zgody na otrzymanie droga elektroniczna informacji handlowych na temat produktów naszej firmy.

Jezeli wyrazaja Panstwo zgode na przeslanie przez nas droga elektroniczna informacji handlowych w rozumieniu ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o swiadczeniu uslug droga elektroniczna (Dz. U. Nr 144, poz. 1204 ze zm.) prosimy o wyslanie pustego maila zwrotnego z tematem TAK.

Oczywiście wierzę, że nie mówimy tu o masowym zbieraniu i przetwarzaniu adresów poczty elektronicznej. Wszak spamerzy tłumacze z całą pewnością moje dane znaleźli w katalogu przedsiębiorców, gdyż jak powszechnie wiadomo, mój blog jest zarejestrowaną czternastoosobową spółką akcyjną, na giełdzie jest notowany pod symbolem CYCKI i od lat w nagłówku wyświetla własny identyfikator KRS. Oczywiście.

Drogie dzieciaczki (ton celowo protekcjonalny, dzięki temu powstrzymuję się od użycia co dobitniejszych epitetów), jeśli wysyłacie zapytanie o zgodę na spamowanie, to macie obowiązek podać pełne dane podmiotu, który o taką zgodę prosi. Co ważniejsze jednak, wasze zapytanie nie może zawierać samej oferty. Dla zobrazowania, scenka rodzajowa.

— Czy pozwoli Pan, że napiszę mu, że oferujemy tanie tłumaczenia?

— Nie pozwolę.

— Nie jest Pan zatem zainteresowany informacją, że tłumaczymy za jedyne 25 PLN od strony?

— Obawiam się, że nie.

— Jeśli nie interesują pana tłumaczenia pod przysięgą, być może zezwoli pan na wysłanie oferty dotyczącej sprzedam Opla, rocznik 1998, stan dobry, lekko tłuczony?

cieszmy się jednak, że taka logika merketoidiotów ogranicza się do reklam.

— Czy pozwoli Pan, żebym kopnął, o tak?

— Aaaa, moje jaja!

— Rozumiem. Nie jest pan zainteresowany, zatem powstrzymam się od przemocy.